wtorek, 16 października 2012

gmo...

Temat trudny i sporo w nim polityki ale może warto o tym choć chwilę podyskutować, bo GMO pokazuje nam granicę między biznesem i nauką, a także problem dostępu do danych naukowych. Niedawno dostałem od p.Agnieszki Strzelczak film, a równolegle w mediach pojawiły się informacje dotyczące sporu nad wynikami dot. GMO (dla uściślenia - spór jest permanentny, ale teraz jest dyskusja o konkretnej publikacji). Otóż przedwczoraj mogliśmy przeczytać, że "Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) skrytykowała i wstępnie odrzuciła badania przeprowadzone przez francuskich naukowców, które zakwestionowały bezpieczeństwo żywności GMO - poinformowała Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictw". 

Więcej o konflikcie między innymi tu, cała publikacja, o której mowa jest dostępna tu, a tutaj film:
 


Film jest zrobiony przy współpracy z autorami wspomnianej publikacji. 

Ciekawe wątki na pierwszy rzut oka są takie:
1. w publikacji nie ma prawie w ogóle interpretacji różnic w próbach w kontekście istotności - cała tabela 2, która wygląda fajnie, nie jest opatrzona żadnym testem... Wykresy 1 i 2 są tylko opatrzone błędem standardowym dla kontroli - to trochę mało. Czytając taki papier chciałbym mieć konkret, że przeżycie różni się między poszczególnymi "tratments". Może czegoś nie rozumiem albo przeoczyłem, ale nie czuję się pewnie czytając takie wyniki.
2. z drugiej strony porażające jak dla mnie są informacje z filmu, że firma Monsanto, producent roślin GM zastrzega, że nie będą one wykorzystywane do badań. Czyli mogę je zjeść ale nie mogę zbadać jaki mają wpływ na np. szczury.

I jeszcze dla porządku: 
Food and Chemical Toxicology to czasopismo o IF=2,999, znajdujące się na 13 miejscu ze 128 czasopism w kategorii FOOD SCIENCE & TECHNOLOGY w najnowszym Journal Citation Report.
Główny autor, Gilles-Eric Seralini, jest całkiem niezły: 63 papiery na ISI, prawie 900 cytacji, H=17.

michał żmihorski