poniedziałek, 29 kwietnia 2013

wtorek, 23 kwietnia 2013

Ochrona przyrody w miastach - trochę wątpliwości

Coś z działki applied ecology/biological conservation.

Jestem w Puszczy Piskiej i liczę ptaki w wiatrołomie. Obok jest uroczysko Barłogi, które to uroczysko obejmuje leśne siedliska bagienne (głównie starodrzew sosnowy), gdzie drzewostan został zniszczony przez huragan w 2002. Jest to kompleks bagien o powierzchni ok 600ha, gdzie mamy m.in. wilka i cietrzewia; jechałem wczoraj kilometrami wzdłuż tych bagien a woda wszędzie "gotowała się" od moczarowych. Kilka zdjęć z tego terenu wrzucam poniżej.


I teraz moja wątpliwość: jaki jest sens choć sekundę poświęcić na ochronę w mieście zdegenerowanego pseudo-lasu z niecierpkiem i pokrzywą, czy wybetonowanego bajora wypełnionego zieloną wodą, w którym pływają butelki i plamy benzyny, jeśli takie uroczysko jak Barłogi pozostaje niechronione? Sam mam "na sumieniu" kilka prac o faunie miast, w których to pracach piszemy, że zieleń miejska może stanowić ostoję ptaków/pszczół... Za przeproszeniem - guzik prawda! Fauna miast to przecież głównie żywe trupy (polecam np. ostatni numer Anim. Conerv. i prackę o motylach w Japonii wraz z polemiką Hanski'ego) a gatunków jest w nich niewiele i wszystkie pospolite. Co jest cennego w miejskich lasach/parkach/oczkach wodnych? Szpak, wiewiórka, ropucha szara?? Przecież to jest śmieszne, że zajmujemy się ich ochroną. Takie Barłogi utrzymują więcej gatunków i osobników kręgowców niż  wszystkie polskie miasta razem wzięte. Jaki jest sens poświęcać czas, energię, pieniądze na walkę o jakiś skrawek zieleni w mieście, podczas gdy Barłogi pozostają zupełnie nie chronione - mamy tu sieć głębokich rowów melioracyjnych, mamy nieobliczalnych leśników którzy mogą zdecydować o cięciach sanitarnych, przebudowie drzewostanu itp. Przyjeżdża pan od melioracji i kręci śrubą regulującą wysokość zastawki - każdy centymetr obrotu tej śruby decyduje o istnieniu populacji płazów, ptaków, czy ryb odpowiadającym wszystkim miejskim populacjom w PL. Obok na łąkach, gdzie w 2007 obserwowałem 5 tokujących cietrzewi, są głębokie rowy i cietrzewi już nie ma...



Czy ochrona przyrody w miastach ma sens jeśli takie miejsca jak Barłogi zostawiamy bez ochrony? Czy ochrona przyrody w miastach ma jakieś uzasadnienie merytoryczne, czy po prostu jest nam wygodnie (bo blisko) i działamy we własnym interesie (bo lubimy mieć za oknem drzewa a nie beton)?



Ciekaw jestem opinii czytelników bloga, tymczasem wracam do barłogu ;o)



michał żmihorski
PS wkrótce (niestety) jeszcze raz wróci temat Iuventus Plus III - podsumowanie na chłodno








czwartek, 4 kwietnia 2013

Stypendia START 2013 rozdane!


Fundacja na rzecz Nauki Polskiej przyznała stypendia START dlaa młodych naukowców do 30 roku życia, oto lista:
http://www.fnp.org.pl/laureaci-start-2013/

jest kilka nazwisk z naszej działki, gratulacje!!!

michał żmihorski 

środa, 3 kwietnia 2013

Analiza impaktów po rozmowie z MNiSW

uwaga2: dziś jeszcze jeden update wykresu, bo sprawa niesamowita: IF prawie 20, same świetne czasopisma (nie to co moje) i niepełna punktacja za impakt skutkująca porażką w konkursie.

uwaga: zmieniam wykres zastępując go uaktualnionym o kilka kolejnych punktów, a do tego trochę statystyki:

deklarowany IF jest istotnym predyktorem otrzymanej punktacji (p=0.03) jednak tłumaczy tylko 46% zmienności ostatecznej liczby punktów nadawanych przez Panel Oceniający. Wartości resztowe z modelu liniowego wahają się od -11.7 do 11.4. Czyli niektórzy dostali 11 mniej punktów a inni 11 punktów więcej  niż byśmy oczekiwali z prostej zależności liniowej (ja takiej zależności oczekiwałem). 
 

Temat dla niektórych może nudny, ale rozmowa z p.Bożeną Tomiak zmotywowała mnie do drążenia tej kwestii. 

Za sumaryczny impakt 17,4 dostałem 35 punktów (na 50 możliwych) natomiast mój kolega dostał 40 punktów za impakt 8,5. Na razie wygląda to tak (ten różowy to jeden, który otrzymał finansowanie):



Przypomnę, cytując wypowiedź prof. Radwana, że "Postanowiliśmy też nieco wyżej oceniać ten sam łączny impakt..." - Rozumiem tę zasadę (choć uważam, że jest to zmiana reguł w czasie gry). Ale czy zasada ta tłumaczy to co widzimy na wykresie? Stawiam publicznie pytanie: dlaczego gdy osoba A ma dwukrotnie wyższy imapkt (w żadnym razie nie można powiedzieć, że ten sam) niż osoba B, to A dostaje mniej punktów za impakt niż B ??? I jeszcze drugie: dlaczego osoba z impaktem 8 dostaje tak wysoką punktację?

Najciekawsze: w odpowiedzi na moje pytanie dlaczego za IF=17,4 mam tylko 35 punktów p.Tomiak powiedziała, że jest to "ewidentny błąd" i że nie wie z czego on wynika!!! 

Wniosek: zadzwońcie do MNiSW i dopytajcie o wasze punkty, być może "ewidentne błędy" mają miejsce również w waszych przypadkach. I ponawiam prośbę o przesyłanie impaktów i punktacji - punktów na wykresie mogłoby być więcej. Oczywiście zachowuję pełną anonimowość i nie puszczam tych informacji dalej. 

przykro mi, że muszę drążyć ten temat, ale są to publiczne środki i tu powinna być całkowita jasność w kwestii ich rozdzielania,
 
michał żmihorski

wtorek, 2 kwietnia 2013

Iuventus III - komentarz prof. Radwana

Ponieważ zauważyłem, że wyniki ostatniego konkursu Juventus Plus wzbudziły wśród czytelników blogu Ecology i Evolution sporo emocji, jako członek zespołu oceniającego wnioski z dziedziny nauk przyrodniczych w ramach tego programu postanowiłam podzielić się kilkoma refleksjami.  Zespól ten został powołany i rozpoczął prace wraz z drugim konkursem.  Ja uczestniczyłem tylko w pracach ubiegłorocznego, 2-giego konkursu, natomiast w tym roku odmówiłem udziału, ponieważ w konkursie brały udział osoby z mojego zespołu (nawiasem mówiąc, MNiSW nie przewidziało na tę okoliczność żadnych procedur, była to wyłącznie moja osobista decyzja).


Dostaliśmy do oceny wnioski, w których artykuły opublikowane przez wnioskodawców miały przypisane impact factors zweryfikowane przez pracowników MNiSW. Naszym zadaniem było ustalenie zasad punktacji w oparciu o te impakty. W ramach zespołu nauk przyrodniczych uznaliśmy, że będziemy dostosowywać liczbę przyznawanych punktów do dziedziny, czyli na przykład ten sam impakt dawał mniej punktów w biologii molekularnej niż w ekologii. Postanowiliśmy też nieco wyżej oceniać ten sam łączny impakt, jeżeli wnioskodawca był głównym autorem artykułu w prestiżowym czasopiśmie, niż gdy opublikował kilka artykułów w mniej znaczących czasopismach. Weryfikowaliśmy też warunek głównego autorstwa.  Za głównego autora uznawaliśmy pierwszego autora (także w przypadku łączonego pierwszego autorstwa), a także autora korespondencyjnego.  Oceny były uzgadniane w czasie wnikliwej dyskusji wspólnie przez wszystkich członków zespołu. 


W kolejnej fazie oceny każdy ekspert oceniał projekt, w razie potrzeby konsultując wątpliwości z  kolegami z zespołu. (Oczywiście nikt nie oceniał projektów z własnej  instytucji.)Następnie wszystkie wnioski zostały omówione, osoba oceniające podsumowywała mocne i słabe strony wniosku, i po dyskusji zespół przyznawał punkty za tę część. Na koniec posiedzenia zespoły tworzyły wspólną listę rankingową. Podobnie było w tym roku i trudno mi zrozumieć, dlaczego ogłoszenie wyników nastąpiło dopiero dwa miesiące po sporządzeniu rankingu. 


Ocena punktowa impaktowych publikacji, których wnioskodawca był głównym autorem nie budziła większych kontrowersji, natomiast wielu z nas było zdania, że wąskie grono ekspertów nie jest w stanie w krótkim czasie ocenić wystarczająco wnikliwie projektów, które opiewają na kwoty porównywalne z dobrymi grantami NCN.  Dlatego proponowaliśmy, aby projekty poddano recenzji, jednak ten postulat nie został przez MNiSW spełniony.  NCN na specjalistyczne recenzje wniosków przez dwóch recenzentów wydaje 700 zł. Gdyby MNiSW zamówiło od razu recenzje dla wszystkich wniosków, wydałoby ok. 455 tys. zł, czyli mniej więcej tyle, co koszt dwóch projektów sfinansowanych w ramach programu.  Ja uważam, że byłoby warto, zwłaszcza że można by wzorem NCN zamówić recenzje tylko dla części projektów, np. dla tych, których autorzy zgromadzili najlepszy dorobek. Usłyszeliśmy argument, że recenzje spowolniłyby cały proces. Jednak  doświadczenia z ostatniego konkursu wskazują, że wąskie gardło procesu znajduje się gdzie indziej.


Reasumując, proces oceny projektów nie jest optymalny, podobnie jak sprawność administrowania programem, co skłania niektórych członków zespołu oceniającego do zadumy nad sensem dalszej w nim pracy. Natomiast nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że członkowie zespołu oceniającego zrobili wszystko, aby proces oceny był jak najbardziej rzeczowy i obiektywny. Oczywiście zawsze mogą zdarzyć się błędy. Jeżeli ktoś otrzymał zdecydowanie zaniżoną liczbę punktów za dorobek, może zwrócić się do odpowiednich pracowników MNiSW z prośbą o zweryfikowanie, czy nie zaszła pomyłka. Jeżeli chodzi o ocenę projektu, z powodu wyżej wymienionych ograniczeń nie można niestety liczyć na szczegółową recenzję. Mimo tej i innych wad programu jestem przekonany, że wśród laureatów ubiegłorocznego konkursu znaleźli się wszyscy ci, którzy mogli się pochwalić naprawdę znaczącymi osiągnięciami. Także dlatego, że jeżeli chodzi o finansowanie młodych badaczy, jesteśmy moim zdaniem wciąż w sytuacji niedoboru wybitnych kandydatów.

Jacek Radwan