wtorek, 23 lipca 2013

Absurdy administracyjne



Sezon ogórkowy w pełni więc może jakiś temat z nutką humoru (chociaż niektóre sprawy mogą być pozornie śmieszne)
Proponuje zebranie kolekcji „absurdów administracyjnych” jakie pokutują w polskich instytutach naukowych i badawczych.

Podam kilka przykładów z własnego podwórka:
- kupuję sprzęt terenowy (GPS, aparat, luneta itp.) albo inny „mobilny” (np. laptopa) i żeby go wykorzystywać poza terenem instytutu muszę wyprodukować papier do dyrektora o zgodę na jego użycie poza miejscem pracy (tutaj pierwsza wątpliwość – co jest miejscem pracy skoro 30- 50% pracy wykonuje w terenie?), ale to nic, w sumie zrozumiałe – chodzi o to, żeby był papier, że sprzęt jest użytkowany poza instytutem, jednakże do tego pisma konieczne jest podanie UZASADNIENIA dlaczego taki sprzęt chcę wykorzystywać poza miejscem pracy, w sumie to mógłbym się nawigować GPSem po tych kilku korytarzach w instytucie, robić zdjęcia na zebraniach, pisać artykuł na laptopie stacjonarnym (można by go przykręcić do biurka jak talerz w „Misiu”), albo wystawić lunetę przez okno i oglądać gołębie….

- wyjazdy samochodem prywatnym do badań (głównie teren) ze środków grantowych – do dziś nie rozumiem dlaczego mając na to środki we własnym grancie muszę co miesiąc występować do dyrektora o zgodę na wykorzystanie samochodu prywatnego do wyjazdów terenowych finansowanych z tego grantu, rozumiem, że jak jadę z czyjegoś innego grantu albo ze statutów to muszę mieć zgodę kierownika projektu/tematu, ale dlaczego kierownik sam musi mieć zgodę dyrektora na to, i to odrębnie na każdy miesiąc? na zamówieniach (materiały, aparatura, usługi) widnieje podpis kierownika, a tymczasem na wyjazd samochodem nie można samemu sobie udzielić zgody?:)

Ciekaw jestem czy podobne zawiłości administracyjne (nie tylko w powyższych sprawach) istnieją w innych jednostkach?

ŁKajtoch