Wiadomo, ze planowanie badan, zbieranie prob to jedna z najprzyjemniejszych czesci pracy badawczej. Niemniej nadchodzi moment, kiedy chcemy pokazac swiatu co nam wyszlo (badz nie wyszlo) no i wysylamy nasze maszynopisy do journali na pozarcie znudzonym zyciem, sfrustrowanym badz niezbyt trzezwo myslacym recenzentom ;) Ile Waszym zdaniem warto probowac wysylac maszynopisy, ktore sa odrzucane przez kolejne czasopisma, a kiedy warto dac sobie spokoj? Takie dylematy decyzyjne nadchodza mnie przy kawie i maszynopisie, ktory wlasnie probuje poprawic i przygotowac do wyslki po raz piąty...
pozdro
skorka