Warszawa, dn. 15 marca 2015 r.
Prof. nadzw. dr hab. Cezary Wójcik
Dyrektor INE PAN
LIST OTWARTY
do społeczności naukowej i Polskiej Akademii Nauk
Szanowni Państwo,
W
najbliższych dniach ma nastąpić wybór na jedno z dwóch najważniejszych
stanowisk w polskiej nauce. Wybór Prezesa PAN to decyzja mająca ogromne
znaczenie dla kierunku, w jakim podążać ma polska nauka i moment, w
którym konieczne jest rozważenie najważniejszych pytań o to, jakie
wartości i zasady powinny obowiązywać w polskiej nauce i którymi
powinien kierować się Prezes PAN.
List
ten formułuję mając na uwadze dobro i rozwój PAN, w przekonaniu, że
dobro polskiej nauki wymaga otwartej i odważnej dyskusji także o
sprawach najtrudniejszych.
Od
półtora roku pełnię funkcję dyrektora Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN
(INE PAN) w Wydziale I Nauk Społecznych i Humanistycznych. Od tego czasu
borykam się z problemami, które nigdy nie powinny się zdarzyć w PAN.
Wszystko
zaczęło się w pierwszych dniach urzędowania od skarg doktorantów.
Okazało się, że w obrębie Wydziału stworzono strukturę organizacyjną,
która funkcjonowała całkowicie niezgodnie z prawem. Tylko w moim
Instytucie stwierdzono brak 120 uchwał, decyzji i zarządzeń, które
zgodnie z polskim prawem były niezbędne do prawomocnego prowadzenia
studiów – nie było nawet uchwalonych przez Radę Naukową programów
studiów i uchwał dotyczących ich utworzenia, opiekunów naukowych,
kierowników studiów. Kolejne analizy ujawniły dalsze nieprawidłowości:
przyjęcia na studia doktoranckie bez stopnia magistra, wystawianie
dokumentów, w których „ze względu na szczególne doświadczenie zawodowe”
tworzono możliwość ukończenia studiów doktoranckich nawet w jeden
semestr, brak ewidencji dyplomów oraz dokumentacji przebiegu studiów.
Niektórym kandydatom wystawiano dokumenty zaliczające na studiach
doktoranckich oceny ze studiów licencjackich. Oferowano uzyskanie
stopnia doktora z nauk o zarządzeniu, do czego Instytut nie miał
uprawnień. W sposób nienależny pobierano fundusze na pomoc materialną.
Obiecywano wspólne dyplomy z zagraniczną instytucją badawczą, która nic o
tym nie wiedziała. Na studia doktoranckie przyjęto niemal 200
doktorantów, choć przy 20 pracowników samodzielnych nie ma możliwości
zapewnienia im opieki, nie mówiąc już o stworzeniu relacji uczeń-mistrz.
W
Instytucie brak było służb prawnych, wiec szybko zwróciłem się do
Wiceprezesa nadzorującego Wydział I o przeprowadzenie audytu
zewnętrznego. Reakcją był … brak reakcji. Przez wiele tygodni nie mogłem
się doprosić o wszczęcie audytu. Pominąłem więc drogę służbową i
wniosek skierowałem do Prezesa PAN, który audyt uruchomił. W jego wyniku
Prezes skierował zawiadomienie do Prokuratury, która następnie wszczęła
śledztwo i je aktualnie prowadzi.
Studia
generowały wielomilionowe wpływy, ale nic z nich nie zostało przekazane
na rozwój Instytutu. Po audycie ujawniały się kolejne fakty, w tym
przypadki czerpania korzyści majątkowych i zawierania nieuzasadnionych
interesem Instytutu umów. Kilka osób – w tym trzech profesorów – w
krótkim czasie zawarło pomiędzy sobą umowy na kwotę ponad 500 tys.
złotych, których przedmiotem było opracowywanie różnego rodzaju
wytycznych, sylabusów, programów, które nigdy nie były uchwalone przez
Radę Naukową. Niektóre umowy opiewały na kwoty dochodzące nawet do 50
tys. złotych za przygotowanie np. sylabusów do wykładów na 1/3 strony
formatu A4, i które – notabene – nigdy nie zostały przeprowadzone.
Zawierano umowy z członkami rodzin, w tym w taki sposób, że
rodzic-profesor był osobą odpowiedzialną za odbiór dzieła od swojego
dziecka. Część zadań badawczych realizowano niezgodnie prawem,
w niektórych z nich część budżetu finansowała wydatki poza badawcze.
Dotyczyło to dużych kwot, dochodzących do 400 tys. złotych rocznie, co
przez kilka lat ich realizacji oznaczało wydatki dla Instytutu rzędu 2,5
mln złotych. Wszystkie te fakty są udokumentowane.
W
efekcie wieloletnich zaniedbań nastąpiła degradacja Instytutu. Na
podstawie wyników za 2009-2012 nastąpiło obniżenie kategorii naukowej
Instytutu, który w ten sposób znalazł się wśród 15% najgorszych
Instytutów PAN. Napływały skargi od doktorantów, powstała ogromna luka
pokoleniowa. W Instytucie nie było praktycznie młodych naukowców poniżej
30 roku życia, bo przecież „brakowało” funduszy na ich zatrudnienie i
wsparcie.
Spadek
efektów i jakości badań, problemy z dydaktyką oraz stale pogłębiająca
się patologiczna sytuacja prawno-organizacyjna w Instytucie nie
wywoływały żadnych oficjalnych reakcji. Przewodniczący Rady Naukowej
nigdy nie wprowadzili po obrady Rady Naukowej stanowiska w sprawie
istniejących nieprawidłowości. Jak później się okazało, co najmniej od
2010 r. Wiceprezes nadzorująca Instytut była informowana o
nieprawidłowościach i nie podjęła żadnych działań w tej sprawie.
Od
pierwszych dni urzędowania nie miałem - i nie mam nadal – wątpliwości,
że dla dobra Instytutu wszystkie te sprawy powinny być wyjaśnione.
Bardzo szybko okazało się jednak, że nie stwierdzane nieprawidłowości,
ale ten kto je odkrywał stawał się największym problem, a zapewnienie
„ciszy” wokół spraw Instytutu stawało się najwyższą wartością.
Kiedy
ujawniające się nadal po audycie zewnętrznym informacje o
nieprawidłowościach przekazywałem drogą służbową do Wiceprezes słyszałem
uwagi, że „(…) to jest robienie dziury w statku”. Zamiast podjęcia
działań wyjaśniających wobec osób odpowiedzialnych, to ja byłem
publicznie piętnowany za odkrywanie tych faktów.
Kiedy
zmuszony byłem podejmować trudne decyzje personalne, w sytuacjach
naprawdę uzasadnionych, decyzje te były podważane i traktowane jako
naruszenie zasady solidarności środowiskowej.
Kiedy
konsekwentnie trzymałem się litery prawa, Wiceprezes wywierała na mnie
presję na podejmowanie działań niezgodnych z prawem. W imię zapewnienia
„ciszy” żądano ode mnie wypłaty środków z pomocy materialnej, które
wedle decyzji MNiSW nie mogły być wypłacane i musiały zostać zwrócone do
budżetu państwa.
Kiedy
w celu odmłodzenia Instytutu zacząłem wprowadzać wymogi Ustawy o PAN,
pracownicy którzy zatrudniani byli niezgodnie z ustawą – bez wymaganych
konkursów, albo będąc na stanowisku adiunkta przez niemal 30 lat, pomimo
że ustawa dopuszcza tylko 8 lat – znajdywali posłuch i ochronę w
gabinetach osób nadzorujących. Nawet pracowników, którzy nie mieli
żadnych publikacji, grantów, czy zajęć dydaktycznych nazywano aktywnymi
pracownikami i wymagano przywrócenia do pracy.
Jak
się historia zakończyła? Dla uspokojenia zainteresowanych, w tym
naszych studentów, informuję, że wszystkie sprawy zostały naprawione. Po
ciężkiej pracy wielu pracowników Instytutu, którzy często sami byli
zaskoczeni rozmiarem nieprawidłowości, program naprawczy przyniósł
odwrócenie wszystkich negatywnych praktyk. Przeprowadziliśmy sanację
prawną studiów, dzięki czemu wszyscy studenci mogą spokojnie zakończyć
studia. Nastąpił wzrost aktywności naukowej: 6-krotny wzrost publikacji w
prestiżowych pismach, 7-krotny wzrost liczby grantów, do zespołu
przyciągnięto utalentowanych młodych naukowców, którzy dzisiaj stanowią
już 30% kadry i którzy będą tworzyć przyszłość Instytutu. Pozytywne
zmiany zostały dostrzeżone przez instytucje zewnętrzne. Dzięki silnemu
wzrostowi dorobku publikacyjnego w prestiżowych pismach INE PAN w
styczniu został sklasyfikowany w TOP-10 najlepszych ośrodków
ekonomicznych w Polsce, według RePEC. SSRN – największe repozytorium
prac naukowych w naukach społecznych – w styczniu br. sklasyfikował nasz
Instytutu po raz pierwszy w historii Instytutu i od razu na 136 pozycji
wśród 1.500 najlepszych ośrodków ekonomicznych na świecie. NCN i NCBiR
wspólnie przyznały INE PAN największy w historii Instytutu grant na
komercjalizację badań podstawowych stanowiący ok. 75% rocznej dotacji
Instytutu. W tym roku zatrudnieni zostaną kolejni młodzi naukowcy,
pomimo spadku dotacji budżetowej o 20% w 2015.
Czy
ktoś mi podziękował za tę pracę? Informacje o efektach działań
sanacyjnych i rozwojowych były całkowicie pomijane. Pomimo poprawiającej
się kondycji Instytutu nasyłano kontrole PIP, ZUS, Prokuratury, a
następnie – pomimo pozytywnych wyników – podejmowano próby odwołania
mnie nie ze stanowiska – ostatnio przez Wiceprezes działającą w
porozumieniu z pracownikami objętymi postępowaniem wyjaśniającym. Nie
stało się tak tylko dzięki zrozumieniu sytuacji i wsparciu Prezesa PAN,
prof. Michała Kleibera, który wnioski te wstrzymywał.
Dlaczego
ta historia jest ważna? Wielkie instytucje naukowe, uniwersytety, są
wielkie z dwóch powodów. Po pierwsze, tworzą i przekazują wiedzę
najwyższej jakości. Po drugie, są miejscem przekazywania wartości i
kształtowania postaw przyszłych generacji. Aby wypełniać tę rolę trzeba
głoszone wartości utożsamiać i realizować w praktyce.
Jak
my, ludzie nauki, mamy uczyć uczciwości, kreować postawy obywatelskie,
jeżeli sami nie będziemy zdecydowanie reagować na nieetyczne praktyki?
Jeżeli nie ten, kto popełnił zło, ale ten kto je odkrywa jest
piętnowany? Jeżeli ludzie pełniący wysokie funkcje w strukturach
instytucji naukowych cenić sobie będą bardziej osobiste relacje od norm
kodeksów etycznych, które sami uchwalamy? Jeżeli „cisza” będzie
nadrzędną wartością, a złe zachowania nie będą piętnowane nawet
ostracyzmem środowiskowym?
Jak
my, ludzie nauki, mamy uczyć praworządności, jeżeli sami nie będziemy
przestrzegać prawa i traktować go z najwyższym szacunkiem? Jeżeli
przymykać będziemy oczy na nieprawne działania, jeżeli będziemy
przyjmować, że znajomość prawa nie jest naszym obowiązkiem? Jeżeli osoby
obejmujące wysokie funkcje przejmować będą tylko prestiż z nimi
związany, ale nie odpowiedzialność?
Jak
my, ludzie nauki, mamy uczyć doskonałości zawodowej młodych
pracowników, jeżeli sami nie będziemy dotrzymywać najwyższych
standardów? Jeżeli przymykać będziemy oczy na niską jakość prac, jeżeli
starania o wprowadzanie kryteriów doskonałości naukowej będą blokowane, a
nie wspierane przez osoby pełniące wysokie funkcje? Jeżeli studentów
traktować będziemy jako źródło dochodu, bez troski o zapewnienie im
najwyższej jakości studiów?
Jak
my, ludzie nauki, mamy uczyć o rozwoju, jeżeli sami nie będziemy dbali o
młodych pracowników naukowych? Jeżeli nie będziemy tworzyć im warunków
do rozwoju, jeżeli ich rozwój będzie dla nas ważny tylko w deklaracjach,
a nie w czynach? Jeżeli młodzi naukowcy, którzy odnoszą sukcesy za
granicą, w kraju skazani są na podrzędną rolę, obawiają się niejasnych
warunków awansu i skostniałych struktur instytucji naukowych?
Jak
my, ludzie nauki, mamy uczyć odważnego zmieniania świata, jeżeli sami
nie będziemy odważni? Jeżeli większą wartością będzie ułożenie się w
środowisku, niż otwarte głoszenie poglądów czy protest wobec złych
praktyk?
Na
kanwie tej historii konieczna jest też refleksja nad pytaniem: Czy
istnienie Akademii ma sens? Zdecydowanie tak, ale tylko pod jednym
warunkiem – że Akademia będzie faktycznie odgrywać rolę, która jest jej
przypisana. Gdy jako miejsce skupiające „najlepszych z
najlepszych” będzie liderem przemian w polskiej nauce. Gdy jako miejsce
tworzenia najwyższych standardów we wszystkich obszarach funkcjonowania
nauki – prawnym, naukowym, dydaktycznym – będzie wzorem i inspiracją dla
całego sektora nauki.
Zdaję
sobie sprawę, że kiedy otwarcie porusza się tak trudne sprawy naturalną
reakcję adresatów może być ich odrzucenie i odwrócenie uwagi od spraw
najważniejszych poprzez nadanie im złych intencji lub podważanie
wiarygodności posłańca.
Dlatego na zakończenie listu muszę poczynić pięć zastrzeżeń.
Po
pierwsze, nie chcę tym listem dotykać spraw personalnych, choć zdaję
sobie sprawę, że będzie on miał znaczenie także w tym wymiarze. Dlatego
dla uniknięcia wątpliwości wyraźnie je określę. Sprawy, które poruszyłem
zdarzyły się w bezpośrednim nadzorze kandydatki na stanowisko Prezesa
PAN, Pani prof. Mirosławy Marody – stąd mój bardzo krytyczny stosunek do
tej kandydatury. Od razu jednak dodam, że drugiego kandydata, prof.
Jerzego Duszyńskiego, nie znam, nigdy się z nim nie spotkałem osobiście,
nigdy z nim nie rozmawiałem, choć mam szacunek dla dorobku Instytutu
Nenckiego, który jest jedną z pereł polskiej nauki.
Po
drugie, na moje postrzeganie tego, co należy do najważniejszych wyzwań
stojących przed polska nauką i PAN wpływ ma mój wiek i ścieżka zawodowa.
Jestem ekonomistą i naukę postrzegam z perspektywy tej dziedziny.
Reprezentuję młode pokolenie naukowców – dość wcześnie, bo w wieku 35
lat zostałem profesorem, jestem jednym z najmłodszych Dyrektorów
instytutów i profesorem PAN. Wiele lat spędziłem za granicą i
nasiąknąłem tamtą kulturą działalności naukowej – prowadziłem badania i
studiowałem między innymi na Uniwersytecie Harvarda i Berkeley i IESE.
Jestem stypendystą Tygodnika „Polityka”, dwukrotnym stypendystą
Fulbrighta, stypendystą programu Marie Curie, laureatem obu
najważniejszych nagród przyznawanych ekonomistom w Polsce. Jestem też
aktywnym uczestnikiem debaty publicznej i pełniłem funkcje publiczne w
przeszłości.
Po
trzecie, przypadki które opisałem niekoniecznie muszą być
reprezentatywne dla wszystkich Instytutów i organizacji – są w polskiej
nauce naukowcy i jednostki naukowe wybitne i działające zgodnie z
najwyższymi standardami. Nie mam jednak wątpliwości że system nauki w
Polsce, rozpatrywany jako całość, dzieli wiele problemów i praktyk,
które poruszyłem.
Po
czwarte, uwagi zawarte w tym liście przekazałem Pani Wiceprezes PAN
oficjalnym pismem w dniu 8 grudnia 2014 r. Do dnia dzisiejszego nie
otrzymałem odpowiedzi.
Po
piąte, część przykładów zaczerpnąłem z mojego własnego Instytutu,
jednakże, mam ogromny szacunek dla jego 35-letniego dorobku, a także do
wielu aktualnych i byłych pracowników, którzy są i byli ludźmi
wybitnymi, którzy odcisnęli znaczący wpływ na rozwój Polski. Przykłady
te są tak samo dla nich, jak i dla mnie, bolesne, ponieważ w
niezasłużony sposób rzucają cień na nasz wspólny dorobek. Wszystkie te
sprawy zostały już jednak upublicznione wcześniej w mediach i co
najważniejsze, wszystkie te sprawy zostały już wyjaśnione i naprawione.
Po krótkim kryzysie Instytut powraca na swoje dawne miejsce jednego z
najważniejszych ośrodków ekonomicznych w Polsce, dzięki dorobkowi
tworzonemu przez pracowników Instytutu.
Na
koniec – apeluję do wszystkich, którym na sercu leży dobro polskiej
nauki do zabierania głosu i podejmowania odważnych działań na rzecz
pozytywnych zmian w nauce i kształtowania najwyższych standardów i
wartości na których powinna się ona opierać.
Prof. nadzw. dr hab. Cezary Wójcik