poniedziałek, 10 listopada 2014

prof. Karpiński: Polska nauka na emeryturze


Tekst niezbyt świeży, ale wcześniej był dostępny wyłącznie w części płatnej, a teraz można przeczytać go w całości:

Bardzo ciekawy głos w dyskusji o stanie nauki w Polsce. Prof Karpiński, jako osoba o naprawdę niezłych dokonaniach naukowych (Documents: 54, citations: 3063, h-index:27), pracująca przez szereg lat za granicą, ma mandat do dość bezkompromisowej oceny obecnego systemu. Ciekawsze fragmenty:

"Nadal na życzenie obecnego establishmentu akademickiego i naukowego ponad 70 proc. środków finansowych przyznawanych na poszczególne uczelnie czy na instytuty PAN jest opartych na zasadach odziedziczonych z PRL."
Komentarz: niestety 100% prawdy, nadal nie wpadliśmy na ten dziwny pomysł by środki przyznawać za wykonaną pracę, a to rozwiązuje większość problemów od razu, już w listopadzie tego roku!

"Niezbędna jest terapia szokowa. Aby rozwiązać ten węzeł gordyjski permanentnej niewydolności systemu, trzeba go po prostu przeciąć, trzeba większość państwowych uczelni i instytutów sprywatyzować i zostawić tylko około 30 proc. najlepszych"
Komentarz: dokładnie tak, żadna stopniowa reforma nic nie zmieni, za 50 lat będzie tak samo, a nam potrzebny jest granat, czyli zwolnienie dosłownie wszystkich (!) i budowanie wszystkiego od nowa poprzez zatrudnianie tylko tych pracowitych. Szczególnie w PAN, układy i polityka już tak przerosły ten system, że nie da się go wyprostować.

"Na członków PAN powinni być automatycznie powoływani naukowcy (a nie wybierani – jak dotychczas), którzy osiągną określony poziom naukowej konkurencyjności w świecie, np. w naukach o życiu uzyskają indeks Hirscha 30 i 3000 oryginalnych cytowań. Ilu jest obecnie takich członków PAN np. w wydziale II, którzy osiągnęli taki poziom? 
20 proc. czy mniej? Taki system zagwarantowałby prawdziwą naukową konkurencyjność i polityczną niezależność nowego członka PAN.
Komentarz: właśnie, potrzeba nam obietkywnych kryteriów, a nie uznaniowości, powtarzam to od dawna, ale obecnie rozdający karty w nauce zostaliby pozbawieni władzy, więc na to nigdy nie pójdą. Obecnie wszystko jest subiektywne (przyznawanie grantów, stypendiów, tytułów, stanowisk) i w tym systemie zawsze - z definicji - będzie dochodziło do nadużyć. Po prostu ustalmy twarde kryteria i płaćmy ludziom za ich pracę. Tylko tyle

michał żmihorski