czwartek, 4 grudnia 2014

"Czas na dyskusję nad przyszłością PAN"

Jak relacjonuje Polskieradio.pl, podczas wręczania nagród FNP miała miejsce następująca wypowiedź Minister Nauki, prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej:
"... ogłaszam dyskusję nad przyszłością Polskiej Akademii Nauk za rozpoczętą [...]. Czasy prikazów i ukazów już minęły. Czas jest na dyskusję nad przyszłością PAN"

cały materiał tu 

nie do końca rozumiem w jaki sposób Minister nawiązała do przedmówcy (szczegóły w linku), ale mniejsza o to - wykorzystam tę wypowiedź jako pretekst i przyłączę się do pytania o przyszłość PAN. Chciałbym zadać proste pytanie: 
Czy jest sens dalszego utrzymywania PAN w obecnej postaci?

Najpierw diagnoza: pogląd zdecydowanej większości pracowników PAN, których mam przyjemność znać, na stan nauki eko-ewo w jednostkach Akademii jest negatywny. Problemów jest bardzo wiele, ale wymieniając najważniejsze trzeba wspomnieć o niskich lub skrajnie niskich zarobkach pracowników, przekładających się na niską motywację i zaangażowanie oraz słabej organizacji pracy. Większość ludzi, których znam ma dość tego stanu, a ci którzy naprawdę chcą coś robić, mają dość podwójnie. 
 A teraz konkrety - moim zdaniem są dwa rozsądne wyjścia:
1. Likwidacja  
 Likwidacja wcale nie jest nierealna i z gruntu zła, uważam, że nic wielkiego by się nie stało. W wielu krajach nie ma AN, tylko uczelnie, a nauka stoi na znacznie wyższym poziomie. Zakładam, że połączenie PAN z uczelniami nie oznacza likwidacji majątku (budynków, sprzętu) ani zasobów ludzkich - to wszystko po prostu będzie funkcjonowało pod innym szyldem. Być może koncepcja naukowca odciętego od studentów, skupionego tylko na nauce, w sytuacji permanentnego niedofinansowania, jest po prostu błędna i nie może działać? A może taka transformacja pozwoli na zmniejszenie kosztów zarządzania i usprawni system?

2. Radykalna reforma
 Jestem przekonany, że stopniowe zmiany zachodzące obecnie w PAN, mają tempo zbyt wolne by zdążyć przed kolejnym zlodowaceniem. Wybaczcie ironię ale po 25 latach wolności, niedawnych reform, nowego sposobu finansowania, nowej oceny parametrycznej, naukowiec pracujący w PAN musi nadal pisemnie uzasadnić chęć użycia państwowej lornetki poza budynkiem, a doktorant musi przynieść z domu krzesło, jeśli chce przy biurku siedzieć, a nie stać (obie historie, niestety, prawdziwe! znam ich więcej...). Obecnie nie ma żadnych zmian, są jedynie ruchy Browna, a w połączeniu z narastającą biurokracją (ustawa o zamówieniach) diagnoza jest mało optymistyczna: stan ciężki, stabilny. Potrzeba reform typu granat, a nie stopniowych przekształceń punktu regulaminu dotyczącego... Mamy dookoła różne dobre wzorce, dlaczego chcemy je wprowadzać w tempie jednego paragrafu na dekadę? Dlaczego nie żal nam czasu na te powolne zmiany? Świetnym przykładem niechęci do reform, choć w mniejszej skali, jest historia CBE - przecież tam siedzieli ludzie publikujący w Evolution i Ecol Appl, ale do końca nie dało się zreformować wewnętrznych przepisów i ostatecznie całość zlikwidowano.

Nie wiem które wyjście jest lepsze, nie mam wystarczających informacji by w tej sprawie coś sugerować (chociaż jestem ekologiem i wierzę w dobór, który sam zweryfikuje zasadność istnienia PAN na drodze konkurencji z uczelniami). Natomiast obecnie realizowany jest trzeci scenariusz, moim zdaniem najgorszy: czekanie! Jestem przekonany, że likwidacja jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż trzymanie pod kroplówką i respiratorem pacjenta w stanie śmierci klinicznej kolejne długie lata. Dlaczego? Dlatego, że wiele zdolnych osób, zamiast działać, zajmuje się obecnie survivalem, czyli próbą zamknięcia bilansu kalorycznego i opłacenia rachunków za 1500-1800zł na rękę, próbą ratowania instytutu w sytuacji permanentnego deficytu instytutowego budżetu itp. Kolejne młode pokolenie jest wciągane w tę pułapkę, mamione wizjami i często zdolni ludzie, wcale nierzadko wybitni wręcz naukowcy, trwają, licząc, że może będzie lepiej, może reforma coś zmieni, może nowy minister itp. Otóż nic się nie poprawi jeśli nie będzie radykalnych reform strukturalnych, a z kroplówki będzie kapać jak obecnie. Za 20 lat będzie tak samo jak dziś, jeśli nie gorzej. Lepiej zlikwidować w całości ten interes i pozwolić by osoby zdolne wypłynęły na uczelniach, a osoby mniej zdolne poszły do innej pracy. Moim zdaniem potrzebujemy odważnych decyzji i konkretnego kursu, ale nie stójmy w rozkroku. Jeśli są już decyzje o likwidacji PAN, to zróbmy to szybko, ale nie realizujmy scenariusza powolnego odłączenia kroplówki.
michał żmihorski