czwartek, 13 września 2018

Prawdziwa efektywność? 72 publikacje rocznie!


W ekologii też jest z tym spory problem - wśród autorów mamy często osoby, które autorami być nie powinny. Dotyczy to na ogół kierowników/dyrektorów/szefów grup i labów, ale chyba też ciągniętych za uszy mniej zdolnych, którym grożą konsekwencje dyscyplinarne, a sami napisać nic nie chcą lub nie potrafią. Ktoś mi mówił, że naprawdę wielka szycha z ekologii, nie z Polski, dowiaduje się że jest współautorem przeglądając spis treści czasopisma: o, moje nazwisko, mam publikację!

Jak z tym walczyć? Trudny i delikatny temat - ciężko powiedzieć wprost "panie profesorze, przecież pan palcem nie kiwnął w sprawie tej pracy". Ale czy jest alternatywa? Czasopisma mogą skuteczniej kontrolować autorstwo? Wątpię. My sami musimy. A może jednak dzielić te punkty między autorów?

Nie zgodzę się natomiast co do tego, że nagrody za publikacje nakręcają takie działania - przecież nagrody dzielą się między współautorów, więc gdy dopiszę kogoś, kto nic nie zrobił, sam będę musiał się z nim podzielić nagrodą. Poza tym sama pensja może już motywować do takich zachowań: "gdy nie będę miał publikacji wyrzucą mnie". Co zatem, zlikwidować pensje i nagrody? Z resztą, w różnych jednostkach te podziały wyglądają pewnie różnie, a do tego dochodzi dopisywanie między jednostkami. 

Tak czy inaczej - warto zdawać sobie sprawę z tego problemu. Tu artykuł o tym:

Michał Żmihorski

niedziela, 9 września 2018

"fale odpowiadające wierze i nadziei w przestrzeni"

naprawdę, bardzo polecam ten tekst, znaleziony na fb Obywateli Nauki, z najnowszej PAUzy, dobrze obrazuje kondycję polskiej nauki (link, strona 3): http://pauza.krakow.pl/435_2018.pdf



Mnie to totalnie nie śmieszy - autora tego tekstu powinno się w trybie pilnym wywalić z uczelni, łącznie z dwoma recenzentami jego wybitnego dzieła. Jakim cudem kupa forsy z podatków idzie na etaty takich ludzi? Przecież to jest skrajna niegospodarność wydziału, kradzież wręcz publicznych pieniędzy, by takich hochsztaplerów utrzymywać! A dla młodego pokolenia nie ma miejsca, doktoranci dostają ochłapy. Dramat. Zdenerwowałem się.

Michał Żmihorski