Ciekawy tekst i jeszcze ciekawszy wykres z Politico:
na temat migracji lekarzy i pielęgniarek w obrębie UE. W przypadku naukowców innych dziedzin jest pewnie podobnie (pozdrowienia z Uppsali, gdzie pracuje wielu Polaków...). Wielu osobom podoba się pomysł, by całe szkolnictwo wyższe było "za darmo". Rozumiem obawy związane ze zmianą tego stanu rzeczy - szczególnie w Polsce każda zmiana ma duży potencjał bycia zmianą na gorsze. Ale pomyślcie proszę chwilę nad tym wykresem. Przecież jasno z niego wynika, że polski (ale też rumuński, grecki, węgierski, bułgarski, itd) podatnik funduje zachodnim krajom wykształcenie pracowników sektora ochrony zdrowia. Czy ktoś z narzekających na moje sugestie odnośnie pomysłów alternatywnych (bony edukacyjne, opłaty za studia, itd) potrafi wyjaśnić, dlaczego obywatelom RP opłaca się taki system? Ja uważam, że nam się nie opłaca. Szczególnie nie opłaca się ludziom niestudiującym, którzy nie mają dosłownie nic z tego, że zmuszono ich by zafundowali studia brytyjskiemu lekarzowi (Polakowi, który po studiach wyjechał do UK). Nie krytykuję też samych wyjeżdżających (przecież sam wyjechałem) tylko staram się spojrzeć na całość.
Nie podaję gotowego rozwiązania, nie twierdzę, że istnieje dobre i proste rozwiązanie, jedynie proszę o refleksję - ciągłe powtarzanie, że wszystko musi być za darmo, bo to jedyny słuszny model, ewidentnie wymaga przemyślenia:
Michał Żmihorski