Odbyła się wczoraj debata wokół Paktu dla Nauki, przygotowanego przez Obywateli Nauki. W kilku stacjach radiowych miały miejsce rozmowy z przedstawicielami ON, kilka z nich wklejam poniżej. Staram się na bieżąco śledzić to, co się dzieje w okół Paktu i obiektywnie oceniać przebieg tej debaty, bo - będąc krytyczny wobec samego Paktu - liczyłem na jakiś powiew zdrowego rozsądku i twarde stąpanie po ziemi, konkretne postulaty itp. Ale powiem szczerze, że się zawiodłem i coraz mniej podoba mi się ta cała dyskusja. Polega ona na mówieniu o wszystkim na raz, wygłaszaniu wielu pozornie słusznych choć wewnętrznie sprzecznych postulatów, skrajnie różnego kalibru i odmiennej szczegółowości. Każdy ma jakiś pomysł, zwraca uwagę na istotny aspekt lub problem, do każdej idei można znaleźć odpowiedni "dokument" (strategię, mapę drogową itp.) czyli wielostronicowe (=stojące samodzielnie na najkrótszym boku) uzasadnienie przeróżnych pomysłów, dotyczących reformowania Nauki. Podziwiam kreatywność w wyszukiwaniu źródeł złego stanu rzeczy - na jednym z poniższych nagrań dr Marcin Grynberg mówi wprost o przedszkolach... Obstawiam że do końca roku cofniemy się do życia płodowego i, w trosce o dobro nauki, powstanie instrukcja/pakt/mapa drogowa dotyczącą właściwych metod edukacji na tym poziomie, koniecznie ze szczególnym akcentem na doskonalenie zdolności pracy w grupie... Dr hab. Łukasz Niesiołowski-Spanó przed sekundą w TOKFM: "[naszym celem jest] uświadomienie w społeczeństwie, że to [=dbanie o sprawy nauki] powinno być celem nas wszystkich". Widzę oczyma wyobraźni te rzesze uświadomionych mas, gdzieś w powiatach pod sklepem... Sorry za ironię, ale już nie daję rady tego słuchać - daję sobie rękę uciąć, że ON na serio chcą zmienić sytuację na lepsze, ale takie postulaty jak powyższe mnie kompletnie obezwładniają.
Tu audycje:
Plus Janiszewski w TOKFM, aktualnie leci - może ten będzie działał:
Wiara w to, że debata w takiej formie, zahaczająca już dosłownie o postulaty w stylu "żeby było fajnie", ma szansę cokolwiek zmienić, jest optymizmem z pogranicza szaleństwa. Cały Pakt jest klasycznym przykładem pchania sznurka - zamiast jedynego postulatu, czyli "płacić ludziom za wykonaną pracę" (5 słów!) ON proponują algorytm z 250 predyktorami (dosłownie!), zapisany na 100 stronach, regulujący wszystkie dziedziny życia, (od przedszkola!) który ma - napędzany naszymi pobożnymi życzeniami i naszą wiarą w słuszność proponowanych rozwiązań (co do których mam wiele wątpliwości) - prowadzić uczestnika tej gry do nieuchronnego sukcesu, a kraj ku dobrobytowi. Jeśli mamy ingerować w szkolnictwo podstawowe, to proponuję zajęcia dotyczące filozofii Ockhama i Akaikego... Moim zdaniem idea tego Paktu jest błędna, bo pchanie sznurka nie działa - znacznie łatwiej go ciągnąć. Kierowanie strumienia pieniędzy do ludzi odnoszących sukces (=publikacje, odkrycia, patenty itp), ale też bezwzględne zakręcanie finansowania nieudacznikom, jest milion razy tańsze i rozwiązuje 95% problemów od ręki i nikomu nie trzeba tłumaczyć czy ma współpracować, jak być innowacyjnym, ani jak często chodzić do biblioteki.
michał żmihorski