Nic nie mam do Częstochowy, dobrze, że lokalne ośrodki naukowe się rozwijają, ale czy tendencja, by powstawały kolejne lokalne uniwersytety w średnich i małych miejscowościach, jest naprawdę dobra dla rozwoju nauki? W komunikacie MNiSW czytamy:
To dobra wiadomość dla środowiska akademickiego - Akademia im. Jana
Długosza w Częstochowie zmieni nazwę na Uniwersytet
Humanistyczno-Przyrodniczy im. Jana Długosza.
Naprawdę nie mam nic przeciwko, by każda, nawet najmniejsza, miejscowość mogła potencjalnie mieć uniwersytet (jestem zwolennikiem wolności i konkurencji) ale czy promowanie jednostek słabych i przeciętnych (nie bardzo złych, ale też raczej niezbyt dobrych) rzeczywiście pomaga polskiej nauce, czy przeciwnie?
W ogłoszeniu o nowym uniwersytecie czytamy, że jego pracownicy "biorą udział konkursach NCN" a "Wszystkie wydziały posiadają kategorię naukową B".
No świetnie...
Uważam, że problemem nauki w PL jest przede wszystkim ogromny udział słabych naukowców i słabych jednostek. Musimy pracować nad podnoszeniem poprzeczki i bezwzględnie odrzucać tych, którzy nie dadzą rady jej przeskoczyć. Potrzebujemy pilnie nauczyć się komunikowania ludziom w nauce: "masz za mały dorobek, nie będziesz profesorem" i podobnie. Bez złośliwości, personalnych podtekstów, tylko tak zwyczajnie, na chłodno.
cały komunikat:
Michał Żmihorski