Jakie są potencjalne możliwości ograniczenia obecnych szkodliwych działań w Puszczy Białowieskiej - pomyślmy na chłodno i bez emocji, co może się wydarzyć (nawiasem mówiąc, to jest moje marzenie, żebyśmy w ochronie przyrody wreszcie zaczęli działać rozsądnie, a nie emocjonalnie). Widzę trzy scenariusze:
1. Min. Szyszko zmienia strategię działań w Puszczy (np. pod wpływem argumentów).
2. Premier Szydło zmienia ministra Szyszko (pod wpływem rosnącej dezaprobaty społecznej dla działania resortu postanawia uspokoić emocje i iść na kompromis).
3. Wyborcy zmieniają rząd premier Szydło, kolejny rząd jest bardziej otwarty na głos nauki i potrzeby ochrony przyrody.
Wszystkie scenariusze poprawiają sytuację w Puszczy, ale który z nich wydaje Wam się najbardziej prawdopodobny? Moje typy:
#1 jest chyba nierealny, z uwagi na osobiste i emocjonalne zaangażowanie ministra w spór - tyle razy zapewniał, że postępuje słusznie i kładł na szalę swój autorytet i poparcie wyborców, że nie może się wycofać, nawet gdyby chciał. Co gorsze, minister chyba naprawdę wierzy, że konieczne i właściwe jest wycinanie drzew.
#2 jest względnie najbardziej prawdopodobny. Minister Szyszko był wymieniany w prawicowych mediach, które śledzę, jako osoba potencjalnie do dymisji podczas letniej rekonstrukcji rządu. Ma relatywnie niskie poparcie społeczne, również wśród zwolenników rządu, z uwagi na liczne wpadki, takie jak "córka leśnika", "lex Szyszko" (konflikt z władzami partii), polowanie na bażanty, stodoła i inne.
#3 trudno mi oszacować p-ństwo upadku rządu w ogóle, natomiast upadek rządu pod wpływem argumentów przyrodniczych wydaje się być zupełnie nieprawdopodobny. Z resztą partia rządząca ma niemalejące poparcie społeczne, więc #3 nie zmienia sytuacji politycznej.
Uważam zatem, że najbardziej "rozwojowy" jest #2.
Pomyślmy zatem, co zwiększa prawdopodobieństwo realizacji scenariusza #2? Konflikt i rozbieżność interesów na linii rząd-minister (która, moim zdaniem, faktycznie istnieje: minister szkodzi wizerunkowi rządu). Należy zatem tę rozbieżność sygnalizować i uświadamiać ją, ale nie ministrowi (bo on jest raczej niereformowalny), lecz jego zwierzchnikom: że strategia w PB jest błędna i szkodliwa również dla rządu. Kluczowe jest przekonanie rządu, że trzymanie ministra realizującego taką strategię jest błędem.
Co natomiast zmniejsza prawdopodobieństwo realizacji scenariusza #2? Uderzanie przez przyrodników w rząd jako całość, bo uderzanie w całą grupę powoduje jej konsolidację i zaciera potencjalne pęknięcia w niej. Reakcją na oskarżenie w stylu "wszyscy jesteście do odstrzału" z pewnością nie będzie inicjowanie konfliktów w obrębie tej grupy, lecz jednoczenie się tej grupy przeciwko wspólnemu wrogowi. Z punktu widzenia ministra Szyszko, który chce realizować swoją politykę w Puszczy, najkorzystniej jest gdy jego wrogowie stają się wrogami całego rządu - wtedy jego pozycja jest umacniana (=walczę z naszym wspólnym wrogiem, pomóżcie) i zyskuje zaufanie. Równocześnie, merytoryczna i słuszna w mojej ocenie krytyka jego działań w PB, zostaje upolityczniona, traci swą moc argumentu naukowego (=oni zawsze nas krytykowali).
Dlatego angażowanie się organizacji przyrodniczych, albo samych przyrodników, w rozgrywki polityczne (niezależnie czy są słuszne, czy nie) pod sztandarami ochrony przyrody, sprzyja ministrowi Szyszko - to jest właśnie to, czego minister potrzebuje, by odbudować swoją słabą pozycję. Nie potępiam angażowania się w szeroko rozumianą politykę, ale nie pod szyldem organizacji przyrodniczych, bo to szkodzi sprawie.
Będę wdzięczny za wskazanie błędu logicznego w powyższym rozumowaniu,
Michał Żmihorski
1. Min. Szyszko zmienia strategię działań w Puszczy (np. pod wpływem argumentów).
2. Premier Szydło zmienia ministra Szyszko (pod wpływem rosnącej dezaprobaty społecznej dla działania resortu postanawia uspokoić emocje i iść na kompromis).
3. Wyborcy zmieniają rząd premier Szydło, kolejny rząd jest bardziej otwarty na głos nauki i potrzeby ochrony przyrody.
Wszystkie scenariusze poprawiają sytuację w Puszczy, ale który z nich wydaje Wam się najbardziej prawdopodobny? Moje typy:
#1 jest chyba nierealny, z uwagi na osobiste i emocjonalne zaangażowanie ministra w spór - tyle razy zapewniał, że postępuje słusznie i kładł na szalę swój autorytet i poparcie wyborców, że nie może się wycofać, nawet gdyby chciał. Co gorsze, minister chyba naprawdę wierzy, że konieczne i właściwe jest wycinanie drzew.
#2 jest względnie najbardziej prawdopodobny. Minister Szyszko był wymieniany w prawicowych mediach, które śledzę, jako osoba potencjalnie do dymisji podczas letniej rekonstrukcji rządu. Ma relatywnie niskie poparcie społeczne, również wśród zwolenników rządu, z uwagi na liczne wpadki, takie jak "córka leśnika", "lex Szyszko" (konflikt z władzami partii), polowanie na bażanty, stodoła i inne.
#3 trudno mi oszacować p-ństwo upadku rządu w ogóle, natomiast upadek rządu pod wpływem argumentów przyrodniczych wydaje się być zupełnie nieprawdopodobny. Z resztą partia rządząca ma niemalejące poparcie społeczne, więc #3 nie zmienia sytuacji politycznej.
Uważam zatem, że najbardziej "rozwojowy" jest #2.
Pomyślmy zatem, co zwiększa prawdopodobieństwo realizacji scenariusza #2? Konflikt i rozbieżność interesów na linii rząd-minister (która, moim zdaniem, faktycznie istnieje: minister szkodzi wizerunkowi rządu). Należy zatem tę rozbieżność sygnalizować i uświadamiać ją, ale nie ministrowi (bo on jest raczej niereformowalny), lecz jego zwierzchnikom: że strategia w PB jest błędna i szkodliwa również dla rządu. Kluczowe jest przekonanie rządu, że trzymanie ministra realizującego taką strategię jest błędem.
Co natomiast zmniejsza prawdopodobieństwo realizacji scenariusza #2? Uderzanie przez przyrodników w rząd jako całość, bo uderzanie w całą grupę powoduje jej konsolidację i zaciera potencjalne pęknięcia w niej. Reakcją na oskarżenie w stylu "wszyscy jesteście do odstrzału" z pewnością nie będzie inicjowanie konfliktów w obrębie tej grupy, lecz jednoczenie się tej grupy przeciwko wspólnemu wrogowi. Z punktu widzenia ministra Szyszko, który chce realizować swoją politykę w Puszczy, najkorzystniej jest gdy jego wrogowie stają się wrogami całego rządu - wtedy jego pozycja jest umacniana (=walczę z naszym wspólnym wrogiem, pomóżcie) i zyskuje zaufanie. Równocześnie, merytoryczna i słuszna w mojej ocenie krytyka jego działań w PB, zostaje upolityczniona, traci swą moc argumentu naukowego (=oni zawsze nas krytykowali).
Dlatego angażowanie się organizacji przyrodniczych, albo samych przyrodników, w rozgrywki polityczne (niezależnie czy są słuszne, czy nie) pod sztandarami ochrony przyrody, sprzyja ministrowi Szyszko - to jest właśnie to, czego minister potrzebuje, by odbudować swoją słabą pozycję. Nie potępiam angażowania się w szeroko rozumianą politykę, ale nie pod szyldem organizacji przyrodniczych, bo to szkodzi sprawie.
Będę wdzięczny za wskazanie błędu logicznego w powyższym rozumowaniu,
Michał Żmihorski