Nie chciałbym tutaj jakoś szczególnie rozwijać sekcji kryminalistycznej E&E ale nie sposób nie odnotować tego co się wyrabia. Otóż postawiono kilka dni temu poważne zarzuty dyrektorowi IMGW:
co staje się powoli tradycją, bo o podobnych sprawach było wcześniej głośno:
(nawiasem mówiąc, mamy tu dylemat Tarskiego: gdy portal "twojapogoda", korzystający z danych IMGW, informuje że dyrektora IMGW zatrzymano za oszustwa, to portal kłamie, czy mówi prawdę?)
A bardziej poważnie; przyjrzyjmy się charakterowi jednego z zarzutów:
"Dyrektor miał ponadto fikcyjne zatrudnić w IMGW kilka osób na etatach, chociaż w rzeczywistości nie świadczyły pracy"
Takie zatrudnienie jest możliwe, bo ludzie nie są rozliczani z efektów pracy, tylko z przestrzegania regulaminu. Poza tym, pensja dyrektora nie jest uzależniona od efektywności pracy całego instytutu - przecież w swojej prywatnej firmie nie zatrudniłby kogoś na takich zasadach, bo to by przede wszystkim jego (dyrektora) uderzało po kieszeni. Zobaczcie
jak ogromny teren ma IMGW - to są tysiące metrów kwadratowych w części
miasta, gdzie metr kosztuje kilka tysięcy złotych, a malutkie mieszkanie
kilkaset tysięcy. Sama portiernia przy bramie jest wielkości małej
willi, a budynek główny mógłby lekko pomieścić kilka moich szwedzkich
Departament of Ecology. I co ci ludzie tam produkują? Poza gromadzeniem
danych ze stacji pomiarowych, co przy dzisiejszej cyfryzacji można
byłoby zmieścić w tej właśnie portierni, nie przychodzi mi nic do głowy. Byłem tam kilka razy - śmierdzi PRLem, że aż trudno oddychać, masz wrażenie, że zza rogu zaraz wyjdzie Gomułka, jeśli nie Bierut!
Szersza perspektywa - powiedzmy sobie jasno: w Polsce powstał system mafijny okupujący różne instytucje i jednostki naukowe, w którym przestępcy lub zwykli durnie (albo osobniki łączące obie te cechy) mają prawie zupełnie niekontrolowaną władzę i dysponują całkiem sporym majątkiem państwowym, na szkodę tych instytucji, nauki i społeczeństwa jako ogółu (proponuję przetestować łatwość uzyskania danych pogodowych na cele naukowe = pisma, prośby, czekanie...). Każdy kolejny dyrektor, tego i innych instytutów, będzie poddawany silnej pokusie korupcyjnej, bo może niemal wszystko i podlega tylko ogólnej kontroli. I takich instytucji są dziesiątki, mają swoje bazy terenowe, stacje pomiarowe, filie w różnych miastach, dyrektorów, sekretariaty, samochody, itp. Myśląc o tej sprawie dochodzę do wniosku, że większość tych instytutów należy jak najszybciej zamknąć, a całe towarzystwo rozpędzić. Tu nigdy nie będzie żadnej poprawy - wiara, że coś się zmieni jest skrajną naiwnością.
I jeszcze szerzej - ta afera jest dowodem, że w Polsce prawdopodobnie wcale nie brakuje pieniędzy na naukę, i w żadnym wypadku nie należy zwiększać na nią nakładów, dopóki nie zlikwidujemy takich właśnie czarnych dziur.
Michał Żmihorski