wtorek, 31 stycznia 2017

Polska doskonałość vs skandynawski minimalizm, czyli o ocenie jednostek

Nie czytałem samego artykułu, a jedynie doniesienie z PAP, lecz na jego podstawie wnioski autorów wydają się rozsądne - ograniczenie liczby ocenianych czynników jest na pewno wskazane. Taki czynnik jak "potencjał naukowy" to, powiedziałbym, polska specjalność i znak rozpoznawczy polskiego środowiska naukowego: wprawdzie pani "Basia" niewiele zrobiła przez ostatnie lata, ale ma ogromny potencjał, dlatego dajmy jej habilitację i zatrudnijmy bezterminowo, niech uczy kolejne pokolenia jak skutecznie kumulować potencjał...

Ważne jest również to, co czytamy w ostatnim akapicie: 
W idealnym świecie kierownik jednostki naukowej wie, jak działa system oceny, i jest w stanie przewidzieć finansowe konsekwencje podejmowanych tam działań.
Oczywiście w Polsce tak nie jest, bo zasady są ustalane wstecznie, co nie przestaje mnie zadziwiać, no ale chyba reprezentuję wymierającą mniejszość przyzwyczajoną do tego, że prawo nie działa wstecz.

Inne pytanie, które mnie interesuje jest następujące: na ile środowisko oceniające jednostki chce uproszczeń i transparentnego systemu oceny. Wcale nie jestem pewien, że tak jest, bo gdy przepisów jest dużo i są niejasne, łatwiej podać pomocną dłoń zasłużonemu instytutowi, który przechodzi chwilowe problemy... 

Doniesienie PAP a w nim link do publikacji:

Michał Żmihorski

niedziela, 22 stycznia 2017

I choćby przyszło tysiąc atletów... czyli o wdrożeniach w Polsce

Podręcznikowy przykład upadku świetnie zapowiadającej się polskiej firmy z pogranicza nauki i wdrożeń. Abstrakt przygotowany przeze mnie:

kryształ, który udało się wyhodować czterem naukowcom wywodzącym się z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej, był największy i najwyższej jakości na świecie [...] w spółkę zainwestowała japońska firma Nichia, dzięki wstawiennictwu jednego z jej pracowników – Shuji Nakamury, późniejszego laureata nagrody Nobla z fizyki. [...] W 2010 roku obroty sięgały 1 mln euro [...] Ale trzeba było zwiększyć produkcję [...] wierzyliśmy, że Grupa Azoty z azotku galu stworzy nową gałąź polskiej gospodarki [...] Dla Azotów to powinno być coś interesującego. Byliśmy jednak naiwni. Ludzie zarządzający kluczowymi spółkami Skarbu Państwa nie potrzebują nowych wyzwań [...] Ale jeśli wysyła się do potencjalnych zagranicznych nabywców skrótową informację, że jest taka firma na sprzedaż, a wszelką korespondencję i dokumenty należy zgodnie z wymogami polskiego prawa przesyłać w języku polskim [...] to trudno, żeby się ktoś tym poważnie zainteresował [...] kilkadziesiąt milionów złotych pochodziło [...] z grantów PARP, NCBR i ESA [...] Sobie mogę obecnie zarzucić zbytni optymizm co do ściągnięcia kapitału do Polski i upór, aby projekt rozwijać w Polsce [...] należało znacznie wcześniej ulokować go [...] w innym, bardziej przyjaznym ekosystemie [...] nabywcy przylecieli z drugiego końca świata i natknęli się na konkurentów z Grupy Azoty [...] inwestorzy są zdecydowanie przeciwni wchodzeniu w jakiekolwiek relacje biznesowe w Polsce. W ich opinii Polska jest krajem o podobnej kulturze biznesowej jak Rosja i Chiny

całość tutaj:
 
Mój komentarz: nic nie powstanie ciekawego i ambitnego w Polsce, jeśli nie zmieni się ludzi, którzy tym systemem kierują od dziesięcioleci. Szkoda nawet próbować - lepiej od razu uciekać za granicę!

pozdrowienia ze Szwecji
Michał Żmihorski

wtorek, 17 stycznia 2017

"Przerzuć pionowo, przerzuć poziomo"

Profesor Pacholski powiedział kiedyś, że "Poziom etyczny w polskiej nauce, szczególnie w środowiskach, gdzie są duże pieniądze, czyli w naukach medycznych i technicznych, jest katastrofalny" (całość tutaj; warto przeczytać, choć to tekst sprzed półtora roku) i ja się z tym całkowicie zgadzam. Ewidentnie coś w tym jest, że nasze środowisko ma poważny problem z czymś, co teoretycznie powinno być dla nas najważniejsze - z dążeniem do prawdy i uczciwym jej przedstawianiem, nawet jeśli jest niewygodna dla nas. Zobaczcie jak łatwo zatrudnić naukę na stanowisku ochroniarza tej lub innej opcji politycznej. 

Dostałem dziś anonimowo namiary na ciekawy tekst na blogu "For better science" o publikacjach o western blot'ach produkowanych na polskim uniwersytecie. Autor dowodzi w nim, że ryciny w kilku publikacjach polskich autorów zostały spreparowane poprzez używanie tych samych prążków wielokrotnie. Wygląda na to, że prążki były po prostu przełożone w pionie i poziomie. Uważam, że nagłaśnianie takich spraw, które mają tendencję chowania się pod dywan, jest ważne, więc wrzucam namiary na ten post na blogu. Mnie przeraża sam fakt, ze takie "nieścisłości" (nie chcę tego nazywać inaczej, bo nie wiem czy cokolwiek udowodniono - na razie jest jedna praca wycofana z powodu błędów na rycinach) pojawiają się w medycynie, czyli dziedzinie mającej bezpośredni wpływ na efektywność leczenia itp. Całość jest podwójnie ciekawa, bo dotyczy Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, o którym ostatnio słyszeliśmy przy okazji powołania studiów z homeopatii...

Nie znam się na tej tematyce, więc nie będę się wysilał, by pisać od siebie merytoryczny komentarz, przeczytajcie i oceńcie proszę sami:


Michał Żmihorski


poniedziałek, 9 stycznia 2017

Wykorzystanie badań eko-ewo w ochronie przyrody

Na blogu przewijały się już kilkukrotnie odniesienia do roli badań naukowych w ochronie przyrody. Wiele z realizowanych prac ma na celu bezpośrednie rozwiązywania problemów z zakresu biologii konserwatorskiej, a chyba jeszcze więcej badań zawiera wnioski, które mają mniejsze lub większe, bezpośrednie lub pośrednie znacznie w ochronie gatunkowej, siedliskowej itp. 

Tymczasem wykorzystanie takich badań w realiach krajowej ochrony przyrody jest często nieefektywne, a czasami tego typu informacje są celowo pomijane przez decydentów i urzędników odpowiedzialnych za ochronę przyrody. 

Szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu wykonano i udostępniono wyniki wielu badań obejmujących zagadnienia z biologii konserwatorskiej. Wiele z takich badań doczekało się wykorzystania w różnego poradnikach do ochrony … , listach gatunków zagrożonych itp. Jednak śledząc sytuację, zarówno w terenie, jak i w zasadach i przepisach regulujących funkcjonowanie ochrony przyrody (i środowiska) w Polsce (zarówno w niedalekiej przeszłości jak i obecnie), często widać luki w praktycznym wykorzystaniu informacji wynikających z badań naukowych, nawet tych „przetworzonych” dla łatwiejszego odbioru przez szersze grono odbiorów, w tym decydentów i urzędników. 

Nie trzeba daleko szukać, żeby podać szereg przykładów, jak choćby problematyka ochrony Puszczy Białowieskiej czy nawracające ujarzmianie rzek.

Z końcem ubiegłego roku pojawiło się nowe rozporządzenie o ochronie gatunkowej zwierząt dostępne tutaj: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20160002183
W czasie konsultacji publicznych pojawił się szereg wniosków (https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12284754/katalog/12349740#12349740), na bazie których dokonano zmian w rozporządzeniu (http://legislacja.rcl.gov.pl/docs//515/12284754/12349740/12349741/dokument236177.pdf). Co ciekawe, część z uwag została pominięta, bez podania żadnego uzasadnienia, zarówno w BIP RCL czy też w bezpośredniej komunikacji z wnioskodawcami.

Skupiając się tylko na wnioskach wynikających z badań ekologicznych i ewolucyjnych, można znaleźć takie, które przyjęto lub odrzucono, ale podając uzasadnienie np.
https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//515/12284754/12349740/12349743/dokument220999.pdf , https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//515/12284754/12349740/12349743/dokument223234.pdf (w zakresie taksonomii ryb)

Niektóre inne zmiany wynikające z podobnych przesłanek naukowych wyszczególniono w zbiorczym raporcie https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//515/12284754/12349746/12349747/dokument236168.pdf (min. uwzględniono gatunki drastycznie zmniejszające liczebność wśród ryb, dodano lub wycofano taksony – nietoperze, ptaki)

Natomiast inne, oparte na zbliżonych badaniach zostały pominięte bez uzasadnienia np.

https://legislacja.rcl.gov.pl/docs//515/12284754/12349740/12349743/dokument222290.pdf  (wniosek o objęcie ochroną gatunkową taksonu figurującego w czerwonej księdze zwierząt (kategoria EN http://www.iop.krakow.pl/pckz/opis.asp?id=170&je=pl), który występuje jedynie na kilku stanowiskach w kraju, jest wyraźnie odrębny genetycznie, stosunkowo łatwy w identyfikacji, charakterystyczny dla zanikającego siedliska (murawy kserotermiczne), oraz dla którego przedstawiono obszerne uzasadnienie wraz z opublikowanymi badaniami – dla jasności, to akurat wniosek w przygotowaniu którego sam brałem udział).

We wspomnianym powyżej raporcie znajduje się takie zdanie „Proponowane zmiany odzwierciedlają aktualny stan rozpoznania występowania i liczebności populacji, potrzeby ochrony wielu gatunków zwierząt w Polsce oraz porządkują układ taksonomiczny, w obrębie gromady ptaków zgodnie z aktualnym stanem wiedzy”. Świetnie! Pytanie tylko dlaczego w GDOŚ/MŚ uwzględniono tylko część z uwag o takim charakterze, a inne pominięto nie podając nawet uzasadnienia?

Pomijając to, że takie selektywne wykorzystanie informacji naukowych jest deprymujące dla naukowców (po co prezentować wyniki badań naukowych skoro są potem ignorowane? po co w ogóle prowadzić takie badania i [z perspektywy podatnika] po co za nie płacić?), to może mieć wymierny skutek dla rodzimej przyrody np. poprzez zanik taksonu w skali krajowej lub niewłaściwe wykonywanie działań ochronnych bez odniesienia do koniecznej wiedzy przyrodniczej.

Łukasz Kajtoch