piątek, 22 września 2017

O reformie szkolnictwa wyższego

Rozwiązania nieco inne, niż w przedstawionej niedawno Ustawie 2.0, proponuje profesor Andrzej Jajszczyk. Przyznam szczerze, że bardzo pasuje mi zarówno diagnoza problemów, jak i proponowane rozwiązania, stawiane przez Autora. Całość tu:
 
Większości (wszystkich?) zabrakło niestety w Ustawie ministra Gowina. Tytułem komentarza, punkty które są mi szczególnie bliskie w propozycji prof Jajszczyka.

1. Kierunki studiów powinny być autorskimi propozycjami uczelni wynikającymi z potrzeb rynku (i przez niego weryfikowanymi), a nie realizacją wyobrażeń ministerstwa.
- jak najbardziej; nie wierzę, że centralnie można rozpoznawać potrzeby rynku itp.

2. Likwidacja habilitacji i profesury tytularnej. 
- wobec wciąż niskiego poziomu habilitacji zdecydowanie tak. Pseudo-majestat profesury prezydenckiej też moglibyśmy sobie w końcu odpuścić i skupić się na nauce.

3. Uczelnie jako atrakcyjne miejsce pracy i studiowania, nie tylko pod względem materialnym, ale też panującej w nich atmosfery. 
- pozornie detal, ale wystarczy wyjechać z Polski (w kierunku N lub W) by zrozumieć, jak to jest ważne i jak poprawia się komfort pracy. U nas w tej dziedzinie mentalność i zwyczaje jak z PRLu. 

4. Wymuszona migracja, czyli zakaz zatrudniania po doktoracie w tej samej jednostce. 
- należy przyznać uczciwie, że dobro nauki jako całości nie zawsze jest tożsame z dobrem (a szczególnie wygodą) poszczególnych naukowców. Wobec wciąż niskich zarobków taka wymuszona migracja może być problemem, i może rodzić konflikt interesów (=po co inwestować w doktoranta skoro zaraz po obronie zniknie), ale ogólnie zwiększenie ruchu w środowisku bardzo by nam się przydało. 

5. Zwiększenie finansowania nie rozwiązuje większości problemów.
- zdecydowanie; polska nauka może wchłonąć dowolną kwotę i ją przejeść, np inwestując w nowe budynki ze szkła i stali (o tym też jest fragment, bardzo trafny: Uniwersytetu w Cambridge nie byłoby stać na taki luksus, a szkołę łowiectwa i marketingu w Rzeszowskiem jak najbardziej...). Co nie znaczy, że finansowanie jest ok.

6. Bony zamiast "bezpłatnych" studiów. 
- bardzo odważna propozycja, z którą zgadzam się całkowicie (pisałem o tym przywołując wypowiedzi Miltona Friedmana). To jednak chyba najmniej realne do wdrożenia w naszym społeczeństwie domagającym się "darmowych" dóbr i usług. Z resztą samo środowisko naukowe byłoby tu głównym hamulcem. 

W każdym razie polecam ten tekst. Będę również wdzięczny za nawiązania do Ustawy 2.0 - czy widzimy jakieś pole wspólne i gdzie konkretnie (nie znam całej ustawy, ma 200 str)? Z czego wynika brak powyższych rozwiązań w ministerialnej propozycji?

Michał Żmihorski