wtorek, 31 stycznia 2017

Polska doskonałość vs skandynawski minimalizm, czyli o ocenie jednostek

Nie czytałem samego artykułu, a jedynie doniesienie z PAP, lecz na jego podstawie wnioski autorów wydają się rozsądne - ograniczenie liczby ocenianych czynników jest na pewno wskazane. Taki czynnik jak "potencjał naukowy" to, powiedziałbym, polska specjalność i znak rozpoznawczy polskiego środowiska naukowego: wprawdzie pani "Basia" niewiele zrobiła przez ostatnie lata, ale ma ogromny potencjał, dlatego dajmy jej habilitację i zatrudnijmy bezterminowo, niech uczy kolejne pokolenia jak skutecznie kumulować potencjał...

Ważne jest również to, co czytamy w ostatnim akapicie: 
W idealnym świecie kierownik jednostki naukowej wie, jak działa system oceny, i jest w stanie przewidzieć finansowe konsekwencje podejmowanych tam działań.
Oczywiście w Polsce tak nie jest, bo zasady są ustalane wstecznie, co nie przestaje mnie zadziwiać, no ale chyba reprezentuję wymierającą mniejszość przyzwyczajoną do tego, że prawo nie działa wstecz.

Inne pytanie, które mnie interesuje jest następujące: na ile środowisko oceniające jednostki chce uproszczeń i transparentnego systemu oceny. Wcale nie jestem pewien, że tak jest, bo gdy przepisów jest dużo i są niejasne, łatwiej podać pomocną dłoń zasłużonemu instytutowi, który przechodzi chwilowe problemy... 

Doniesienie PAP a w nim link do publikacji:

Michał Żmihorski