niedziela, 22 stycznia 2017

I choćby przyszło tysiąc atletów... czyli o wdrożeniach w Polsce

Podręcznikowy przykład upadku świetnie zapowiadającej się polskiej firmy z pogranicza nauki i wdrożeń. Abstrakt przygotowany przeze mnie:

kryształ, który udało się wyhodować czterem naukowcom wywodzącym się z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Chemii Politechniki Warszawskiej, był największy i najwyższej jakości na świecie [...] w spółkę zainwestowała japońska firma Nichia, dzięki wstawiennictwu jednego z jej pracowników – Shuji Nakamury, późniejszego laureata nagrody Nobla z fizyki. [...] W 2010 roku obroty sięgały 1 mln euro [...] Ale trzeba było zwiększyć produkcję [...] wierzyliśmy, że Grupa Azoty z azotku galu stworzy nową gałąź polskiej gospodarki [...] Dla Azotów to powinno być coś interesującego. Byliśmy jednak naiwni. Ludzie zarządzający kluczowymi spółkami Skarbu Państwa nie potrzebują nowych wyzwań [...] Ale jeśli wysyła się do potencjalnych zagranicznych nabywców skrótową informację, że jest taka firma na sprzedaż, a wszelką korespondencję i dokumenty należy zgodnie z wymogami polskiego prawa przesyłać w języku polskim [...] to trudno, żeby się ktoś tym poważnie zainteresował [...] kilkadziesiąt milionów złotych pochodziło [...] z grantów PARP, NCBR i ESA [...] Sobie mogę obecnie zarzucić zbytni optymizm co do ściągnięcia kapitału do Polski i upór, aby projekt rozwijać w Polsce [...] należało znacznie wcześniej ulokować go [...] w innym, bardziej przyjaznym ekosystemie [...] nabywcy przylecieli z drugiego końca świata i natknęli się na konkurentów z Grupy Azoty [...] inwestorzy są zdecydowanie przeciwni wchodzeniu w jakiekolwiek relacje biznesowe w Polsce. W ich opinii Polska jest krajem o podobnej kulturze biznesowej jak Rosja i Chiny

całość tutaj:
 
Mój komentarz: nic nie powstanie ciekawego i ambitnego w Polsce, jeśli nie zmieni się ludzi, którzy tym systemem kierują od dziesięcioleci. Szkoda nawet próbować - lepiej od razu uciekać za granicę!

pozdrowienia ze Szwecji
Michał Żmihorski