sobota, 4 lipca 2015

KEJN i nowa punktacja

Jak podaje Emanuel Kulczycki na swoim blogu, szykuje się konkretna zmiana w krajowej punktomanii:


wydaje się tym samym, że pogłębiają się nonsensy w tym algorytmie, skutkujące zbliżona punktacją za samodzielną pracę w Zeszytach Naukowych Wyższej Szkoły Łowiectwa w Krużewnikach oraz wieloautorską pracę w Nature czy PNAS... Każdy algorytm będzie budził protesty, jednak chyba większość jest zgodna, że należy skalę rozciągać, a nie ją spłaszczać. Gdy myślę o tych punktach przychodzą mi do głowy dwa pomysły: skala logarytmiczna (zamiast 10,15,20,25 raczej 1,10,100,1000) albo wykluczenie listy niefiladelfijskiej w ogóle - po co to raportować? Niech sobie ludzie publikują, ale ranking opierajmy na tych najlepszych czasopismach, przynajmniej w naukach biologicznych.

Niezależnie jednak od absurdów związanych z samą punktacją, mnie bardziej przeraża inna sprawa. Mianowicie, wymyślanie algorytmu oceniającego jednostki wstecznie! Przecież obecnie naukowcy w Polsce pracują nie wiedząc jakiej pracy wymaga od nich pracodawca (bo nie wiedzą, która publikacja będzie bardziej wartościowa). Rozumiem potrzebę dyskusji nad wieloautorskimi pracami i problem "rozmnażania" publikacji poprzez dopisywanie autorów. Jednak sam fakt, że KEJN aktualnie pracuje nad sposobem oceny publikacji za lata 2013-2015 jest czymś zupełnie nieprawdopodobnym. Jeśli faktycznie KEJN zaaplikuje nam działający wstecz regulamin, tak drastycznie różniący się od dotychczasowego (jak pokazuje E.Kulczycki - różnice są znaczne!), oznaczać to będzie, że cofnęliśmy się w standardach tworzenia prawa do czasów przed-rzymskich. Powstanie też nieodparte wrażenie (w mojej głowie już powstało), że ktoś po prostu dopasowuje algorytm do pożądanej kolejności jednostek w rankingu...

michał żmihorski